niedziela, 5 sierpnia 2012

22. Obrazki


Daniel przebywa u babci na wsi. Spędzając tam po parę dni w tygodniu, wielokrotnie odbywa rozmaite konwersacje z babcią. Jednym z tematów przewijających się dość często jest Pan Bóg. I dziecko, jak to dziecko, nie wszystko może jest w stanie zrozumieć, ale swój rozum ma. I bezczelność przy okazji.
- Danielku, bądź grzeczny, bo Pan Bóg wszystko widzi – przestrzega babcia.
- Tutaj chyba mnie nie widzi – odpowiada Młody.
- A dlaczego tutaj nie? - docieka babcia.
- Bo tu taka dziura jest... - rezolutnie odpowiada mój czterolatek.

* * *
Zakupy wspólne w hipermarkecie. To potrzebne, tamto potrzebne. Chodzimy między półkami wybierając potrzebne nam towary. Młody radośnie biega obok. W pewnym momencie przypomina mi się, że od jakiegoś już czasu mam ochotę zrobić kukurydzę gotowaną na parze, nabywam więc tackę zawierającą trzy kolby dość ładnej kukurydzy i zabieram do domu wraz z resztą sprawunków.
Dwa dni później siedząc samotnie z Danielem (taki męski wieczór), nastawiam tę kukurydzę. Gdy już smakowicie pachnąc jest gotowa, dzielę ją na cztery części, rozkładam nam po dwa kawałki na talerze, dodaję masełka i odrobinę soli.
- Zjem, ale tylko jeden kawałek, nie dawaj mi dwóch – zastrzega Daniel zanim jeszcze spróbuje choćby ziarenka.
- Najpierw zjedz przynajmniej jeden, potem się  zobaczy – mówię.
Młody obgryza kukurydzę, masełko ścieka mu po brodzie, oblizuje się ze smakiem.
- Pyszniutkie! - wzdycha z zadowoleniem i zabiera się za drugi kawałek.
Po tym, jak już nic nie zostało, zbieram talerze i patrzę na syna z dumą.
- Dobry pomysł miałem, Danielku, z tą kukurydzą, prawda???
- Nie!!! To ja miałem ten pomysł! - wybucha świętym oburzeniem Młody.
Doprawdy???

* * *
Znowu u babci. Daniel okłada patykiem drzewo, a zapytany przez babcię, kto to robił, odpowiada bezczelnie:
- To nie ja!
Po czym, gdy już babcia się oddaliła, Młody szeptem konspiracyjnym do Natalki:
- Tuśka, powiedz babci, że to ty, dobra???
Młoda leci przez podwórko.
- Babciu! To nie ja, to Daniel!!!!
Coś chyba poszło nie tak...

* * *
- Ałaaaaaaaaaaaaaaaa! - rozlega się pisk, przechodzący we wrzask, a potem w szloch.
To Daniel.
Wpadam do pokoju.
- Co się stało?!
- Tuśka mnie uderzyła w głowę!
Nachylam się nad Młodą.
- Natalko, uderzyłaś Daniela?
- To koń uderzył – Natalka niewinnym wzrokiem patrzy prosto na mnie i się uśmiecha.
- Ale tu nie ma żadnego konia – nie daję się nabrać na to oczywiste kłamstwo. - Ty uderzyłaś Daniela w głowę! Dlaczego???
- Ja uderzyłam – przyznaje zrezygnowana Tuśka. - Kara ma być...
Po czym daje buziaka Danielowi mówiąc „psiepjasiam”, odwraca się ode mnie i idzie usiąść na krzesełko w ramach kary.
A o tym co sądzić?

2 komentarze:

  1. Mmm ale mi smaka na kukurydzę zrobiłeś teraz!!

    A Twój wpis jak zwykle mnie rozśmieszył, zwłaszcza to z dziurą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kukurydzę teraz oboje zajadają, jak tylko zrobię :) a to z dziurą mnie też rozwaliło, jak tylko usłyszałem :)

      Usuń