niedziela, 14 kwietnia 2013

26. Ciapacze


Ciapacze to takie plemię. Nie indiańskie. Domowe. Odmiana rodzinna. Członków tego plemienia znam obecnie dwoje. To Mały Lejek i Niesforny Byczek. Tak, tak. Mały Lejek, bo mimo blisko trzech latek na karku nadal uważa, że pielucha jest wygodniejsza, chociaż dobrze wie, gdzie stoi nocnik i gdzie jest sedes. A Niesforny Byczek, bo dokazywać potrafi niczym Fernando dziabnięty przez gza i tak samo ciężko go zatrzymać, jak się rozpędzi.

Ciapacze żyją sobie w domach. Przy rodzinie. Ich głównym zajęciem jest właśnie „ciapanie”. Jak najczęściej, a najlepiej bez przerwy. Ledwo otworzy oczy i zada pytanie „Kiedy wstajemy?” już woła „Głodny jestem, zrób śniadanie”. Ciapacz jak tylko je skonsumuje, od razu pyta, czy dostanie deserek. Jak już go wchłoną, to nie mija dziesięć minut, a przedstawiciel Rady Młodszych przybywa pytając: „dasz nam bananka/jabłuszko/jogurcik/coś słodkiego?” Robi przy tym minkę kotka ze Shreka i przyznaje, że jest niesamowicie głodny. Wszystko to po to, by znów coś ciapać.

I tak w kółko. A to owocka, a to posiłek, a to przekąskę, a to kanapeczkę. Ciapacza sensem życia jest ciapanie. Od rana do wieczora. Przy czym – jeśli dobrze pilnowany jest taki Ciapacz – to nie ciapie byle czego, co zapycha arterie i wpływa na rozszerzenie obwodu brzuszka, lecz są mu podsuwane pod organ ciapiący rzeczy względnie zdrowe. A choćby nie wiem, ile się naciapał, to i tak będzie mu mało, bo energiczne zabawy, latanie, wariactwa i wszystko inne, co tylko wyczynia w ciągu dnia – spalają to, co wchłoną przedstawiciele tegoż plemienia.

Ciapacze może i wszerz nie rosną, chwała im za to, natomiast spora ilość rzeczy ciapanych wpływa na ich wzrost. Szybki. To z kolei sprawia, że ciężko ich i wyżywić i ubrać. Ciapać mogliby bez przerwy, gdyby ich nie stopować, wyrastając ze swych ubrań w mgnieniu oka. To zaś powoduje konieczność dodatkowych wydatków na ubrania, które pękają w szwach i na coraz to nowe rzeczy do ciapania.

Na szczęście z obserwacji wynika, że Ciapacz jest stworzeniem, które napady ciapania miewa okresowo. I gdy trwają one, to nadążyć nie można, jednakże potem nadchodzą okresy awersji jedzeniowej i wówczas można nieco odżyć. I tak z góry na dół, z dołu do góry. Ciapacz rządzi, po czym zmienia przynależność plemienną na szczep Niejadków. Zależnie od pory roku, fazy księżyca i pływów morskich. Przewidzieć się nie da, w jakim okresie będzie Ciapaczem, a w jakim Niejadkiem.

Na razie od kilku tygodni Ciapacze radośnie sobie poczynają, wołając gromkimi głosami o kolejne przekąski. Jedną, drugą, trzecią. Od otwarcia ślepków rano, po ich zamknięcie wieczorem. Zapewne wraz z przyjściem słonecznej, ciepłej wiosny, nadejdzie również czas migracji plemiennej i miejsce Ciapaczy zajmą Niejadki. Ale to czas pokaże. Na razie pozostaje obserwować i badać zwyczaje plemienne. Może jakieś nauki na przyszłość wyciągnąć się uda...

1 komentarz: