Pewnego wieczoru, przed pójściem spać, Daniel miał jeszcze poćwiczyć wymowę „l”, bo zbliżają mu się cztery latka i to już powinien umieć. Od kilku dni powtarzaliśmy wspólnie, jak się języczek w buzi powinien układać i nawet od czasu do czasu właściwa głoska mu wychodziła.
- Daniel, no to jeszcze raz dzisiaj, zanim zaśniesz – padła komenda. - Języczek do góry dotyka za ząbkami i mówisz: „la-la-la-la-la”...
Młody otworzył usta, nabrał powietrza...
… i po chwili je wypuścił.
- Nie! Dzisiaj nie! - stwierdził dobitnie. - Idę już spać i to mi się wyłączyło!!!
A co do wstawania rano, to dziwnie jakoś tak się to układa, że na tygodniu dzieciaki, kiedy trzeba się do przedszkola zbierać, to spałyby i spały. Nie obudzą się wcześniej, zawsze trzeba je – w miarę delikatnie – budzić, choć człowiek miałby ochotę po prostu złapać za ramiona, potrząsnąć porządnie i wrzasnąć coś w stylu: „Wstawaj wreszcie, ja już od pół godziny na nogach!” Wiadomo jednak, małe, to i delikatnie trzeba, na potrząsanie i wrzaski przyjdzie pewnie czas w okresie buntu nastoletniego – przynajmniej będzie usprawiedliwienie. Na razie jednak to jest delikatne „Danielku, wstajemy, Natka – pora do przedszkola”. Z samą pobudką na szczęście nie ma zbyt wielkiego problemu, choć zdarzają się dni, gdy potomstwo ledwo rozbudzone maksymalnie marudne się staje.
Czemu jednak, ja się pytam, w weekendy, kiedy to spieszyć się nie trzeba, gdy niby jest tyle czasu, można byłoby pospać, jedno z drugim ślepia otwiera już przed szóstą? A na sugestie poleżenia jeszcze chwilkę reaguje dosadnym protestem w postaci skoków na brzuchu, przewalania się z jednej strony łóżka na drugą, deptania gdzie się tylko da? W taki poranek, po całym tygodniu pracy w człowieku budzą się mordercze instynkty względem nieświadomych niczego dzieci...
I właśnie jeden z takich wczesnych weekendowych poranków. Dzieciaki, niby w pełni już rozbudzone, latają z jednego końca łóżka na drugi, dokazują, przewalają się. Przekrzykują wzajemnie. A my ich.
- Idę robić śniadanko, maluchy – woła mama. - Natalka, co chcesz na śniadanie?
- Mjeeekoooo! - rozdziera się młoda.
- Tylko mleko?
- Mjeeekoooo! Tyyykoooo!
- A Ty, Danielku? Co będziesz jadł?
- Jaaaaa – zastanawia się Młody, wyhamowując nieco harce. - Ja... nie wiem! Jak już wstanę, to powiem, bo mi się wtedy rozumek obudzi!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz