sobota, 18 lutego 2012

6. Płaskie zwierzę, zapamiętaj sobie!


* * *
Siedzimy sobie w pokoju, Nati biega i tłucze głową w co popadnie, a to w nas, a to w kanapę, coś jej tak do łepetynki strzeliło, że będzie tak robić i nie daje sobie przetłumaczyć. Daniel z zapałem montuje klocki magnetyczne (takie patyczki i kulki), co to je od brata ciotecznego wysępił jakiś czas temu. Przynajmniej ma dzieciak zabawę kreatywną. No i w pewnym momencie z dumą prezentując zestaw klocków na podłodze wypala:
- Tato! Tato! Zgadnij co to?
- Nie mam pojęcia synku – odpowiadam patrząc na złączone jeden za drugim w długi ciąg klocki.
- Wąs!!! - mówi Młody z dumą.
- Wąs??? - i choć wiem, o co chodzi, to stwierdzam, że się podroczę co nieco. - Taki wąs jak ja mam, gdy się nie ogolę?
- Nie!!! To wąs!!!
- Ale to wąsów nie przypomina – śmieję się na całego. - Wąsa ma się pod nosem...
- Nie wąs, nie wąs!!! - irytuje się Daniel i zrezygnowany zwraca się do mamy:
- Mamooooo! Jak się nazywa takie płaskie zwierzę???
Padłem...

* * *
Przy myciu wieczornym, chciałem zażartować i nalawszy mu już wody do kubeczka, żeby mógł zęby wypłukać po umyciu, mówię do niego:
- Woda nalana, jaśnie panie!
- Ej! - oburzył się Junior. - Masz tak do mnie nie mówić.
- Dobrze, dobrze, przepraszam! - wycofuję się.
- No! - patrzy na mnie groźnie. - Na zawsze sobie to zapamiętaj!
A wieczorem, gdy kładłem go do łóżka, przytulił się mocno ze swoim standardowym pytaniem:
- Tato, kochasz mnie?
- Oczywiście, że cię kocham, synu!
- Ja ciebie też – odpowiada z całą powagą. - Najmocniej na świecie!
To też na zawsze sobie zapamiętam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz