sobota, 18 lutego 2012

8. Szósty zmysł???


Poranne zabieganie, oczywiście pośpiech jak diabli, bo wstało się ciut późno, a tu i umyć się trzeba i dzieciaki ubrać, Daniela do przedszkola wyszykować, człowiek lata półprzytomny. Oczywiście podstawowa rzecz kawa. Włączam ekspres, wrzucam kapsułkę - espresso Cortado na nogi powinno postawić. Cukier jest? Jest! Ale łyżeczki żadnej nie ma. Dobra, lecę do kuchni,a dzieciaki zostawiam na fotelu, grzecznie popijające mleko poranne, przegryzane lekkim śniadankiem.
Wracam spokojnie, robię kawę, może się wreszcie dobudzę. Filiżanka szybko napełnia się po brzegi. Zdejmuję ją i wyciągam rękę po cukiernicę.
- Daniuś! Znowu widzę twoje paluszki w cukrze! Podbierałeś???
- Tato, to już dawno było... - odpowiada mi, przełykając mleko.
Już, już miałem sobie posłodzić kawę. I w tym momencie coś mnie tknęło. Przeczucie? Szósty zmysł? Instynkt samozachowawczy? Zazwyczaj tego nie robię, ale dzisiaj, wyjątkowo, spróbowałem tego, co w cukiernicy się znajdowało.
- Eeeej! - wydarłem japę, krzywiąc się niemiłosiernie. - Wsypałeś sól do cukru???
A ten chodzący słodki diabełek zrobił niewinną minkę i uśmiechając się szeroko wyseplenił:
- To pses psypadek...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz