środa, 29 lutego 2012

10. Dentystyczne perypetie

Tak się zdarzyło, że niedawno częstym gościem w klinice dentystycznej byłem, a nierzadko jeździłem tam w towarzystwie dzieciaków. Wiadomo, poczekalnia, ludzie, dzieci moje pełne energii, chęci do zabawy i dialogu z całkowicie przypadkowymi osobami... różnie się dziać może. W międzyczasie Daniel pozazdrościł mi wizyt i bez większych oporów zgodził się na przegląd ząbków.
- Będę mieć malowane ząbki! - oświadczył mi z dumą po pierwszej wizycie. I faktycznie umówiony został na kolejne dni celem zabezpieczania zębów przed próchnicą.
Byliśmy tam z również z Natalką, która wszystkiego musiała dotknąć.
- Tata! Kęci! Obać! - darła się do mnie, kręcąc z całych sił stojakiem na ulotki i przykładowe szczoteczki do zębów. - Kęci! Kęci!
I tak w kółko Macieju – przez kilkanaście minut mini-karuzela była najlepszą zabawką. Gdy jednak Daniel poszedł na fotel, ona zajęła się czymś zupełnie innym. Wgramoliła mi się na kolana, przechyliła przez ramię i zaczęła paluszkiem wskazywać dziurki z ozdobnej deseczce przy oknie.
- Łan... tu... fłiii... foj... fajf... siks... sewen... - zaczęła odliczać od jednego do dziesięciu przesuwając paluszkiem z lewej do prawej.
- Ile ona ma? - kobiecie siedzącej obok szczęka opadła do samej ziemi.
- Rok i siedem miesięcy – poinformowałem uprzejmie.
- Aaaa – pani pokiwała głową z udanym zrozumieniem. - To pewnie nie wie nawet co mówi...
- Jak to nie? Natalka, a teraz policz od jeden, dobrze?
- Jeden, da, cziii, czeji, pięć, sieś, siedem... - Natalka pokazała, że i w rodzimym języku kolejne cyferki zna bardzo dobrze...
Pani nie znalazła już na to słów, a reszta czekających pacjentów tylko się uśmiechała pod nosem.
- Tato, tato! - Daniel wyleciał z gabinetu. - A ja miałem malowane ząbki! I pani mi namalowała tam słonia, wiesz? Chcesz zobaczyć?
Oczywiście trzeba było poudawać, że się tego słonia widzi.
- A ja? A mi? - zaczęła się dopominać Natalka.
Dopytywała się tak przy każdej kolejnej wizycie. W końcu, wraz z ostatnim malowaniem u Daniela, ją też umówiliśmy na przegląd. Zasiadła dumna w fotelu.
- Góję! Fanie! - skomentowała pneumatykę fotelika. Popatrzyła z zachwytem na powiększenie swoich ząbków na ekranie i po chwili wyszła puchnąć z dumy, trzymając w ręku stosik rysunków do kolorowania.
- Ziobki lićne mam! - pochwaliła się natychmiast.
Przynajmniej moje dzieci nie będą mieć awersji do dentysty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz